- spangshus online - - Turysta w Danii -

Twoje wrażenia z podróży do Danii

Relacje Napisz do nas

RELACJE


2009

Pierwsze wrażenia z Danii.

Dania... Kraj leżący w głównej swej części na półwyspie jutlandzkim i kilku wyspach ze stolicą w Kopenhadze. Tyle wiedzieliśmy o Danii.. Nigdy nie pomyślelibyśmy, że będziemy tu mieszkać i pracować. A jednak... Przyjechaliśmy tutaj półtora roku temu. Pierwsze wrażenia, jakich doznaliśmy to te w drodze do miejsca przeznaczenia: czyste, zadbane małe miejscowości, w nich w głównej mierze czerwonoceglaste małe domy, harmonizujące się doskonale z otoczeniem. Wiadomo, jechaliśmy tu do pracy. I tu miłe zaskoczenie: przyjęcie nas przez pracodawcę. Było bardzo miło i sympatycznie: kawa, ciastka, rozmowa. To, co nas zdziwiło, a właściwie trochę i zdenerwowało to późniejsza rejestracja na policji (zdjęcia, podpisy). Poczuliśmy się trochę jak kryminaliści. No, ale później nasz pracodawca nas uspokoił mówiąc nam, że takie są procedury, no i niestety nie da się tego ominąć. Trudno. Jakoś przełknęliśmy tę gorzką pigułkę.
Następnie zakwaterowanie. I tu kolejne miłe zaskoczenie. Dostaliśmy klucze do mieszkania i można było się wprowadzać. Fajne było to, że nikt z właścicieli nie wchodził z nami do mieszkania, nie przeliczał widelców, łyżek, talerzy, itp., nie kazał nic podpisywać. Pełne zaufanie. I to właśnie nam się podoba. Później przy płaceniu czynszu, byliśmy również bardzo zaskoczeni, bo nie otrzymaliśmy pokwitowania, a wiadomo, Polak wszystko musi mieć na papierze czarno na białym. Ale Duńczyk nie. Bo w Danii tak jest. Tak usłyszeliśmy w recepcji. No to dobra. Skoro tak, to o.k. Później jeszcze wielokrotnie spotykaliśmy się z prawdomównością i wzajemnym zaufaniem Duńczyków. W tej chwili robiąc zakupy w sklepie wrzucamy saszetkę z dokumentami do wózka zakupowego, czasami zostawiamy go w jakimś miejscu w sklepie, robimy zakupy, a saszetki nikt nie kradnie. Szok. Tak samo jest np. z radiem samochodowym. Jest sobie cały czas na swoim miejscu, czyli w samochodzie, nie trzeba go zabierać na noc do domu. Nie wiemy, być może tak jest tylko w małych miastach, no ale jest.


Zdjęcie zrobione nad Morzem Północnym blisko wsi Trans, ok.20 km od Lemvig

Bardzo podoba nam się piknikowanie całymi rodzinami, z gronem przyjaciół, nad wodą, w parkach, przy drewnianych stołach i ławach. Duńczycy dbają też bardzo o swoją kondycję fizyczną (jogging, treking, jazda na rowerze). U nas niestety tego jeszcze nie widać tak masowo jak tutaj. Ach właśnie. Bardzo wielu Duńczyków przemieszcza się nie tylko samochodami, ale na rowerach. Bardzo zdrowo. Ale oni wszędzie tu mają ścieżki rowerowe! W ogóle ogólnie można powiedzieć, że Duńczycy są ludźmi pogodnymi i życzliwymi, szanującymi prywatność swoją i innych.
Ale są też rzeczy, które nam się nie podobają. Choćby czarne wózki dziecięce z zaciągniętym czarnym woalem. Brrr... Gdy to zobaczyliśmy to zamurowało nas. Pierwsze skojarzenie to "mała trumna na kółkach". Również w stylu ubierania się Duńczyków dominuje kolor czarny. Dlatego też na ulicach jest tak trochę biało - szaro - czarno. Ale niedawno dowiedzieliśmy się, że czerń w Danii jest kolorem wyrażającym radość (nie wiemy, ile w tym prawdy). Trochę dziwnie wyrażają tę radość. U nas to kolor żałoby. Ale cóż, co kraj to obyczaj i trzeba to uszanować. W marketach jest trochę mały asortyment towarów. My jesteśmy przyzwyczajeni do uginających się półek z tysiącami pozycji. Tu tego nie ma. Określone produkty i tyle. I brakuje nam trochę małych sklepików, gdzie można wpaść po jedną rzecz po drodze do domu z pracy.
A... i jeszcze pogoda w Danii trochę się nam nie podoba. Ale na to niestety nikt już nie ma wpływu.
Oczywiście te nasze spostrzeżenia przedstawiamy na podstawie życia w naszym małym miasteczku. Nie jest to przekrój całej Danii. Być może w większych miastach i dużych aglomeracjach jest inaczej, ale tego jeszcze nie sprawdziliśmy. Może sprawdzimy. Zobaczymy. Na razie tu nam dobrze.

Katarzyna Drużbicka i Piotr Gęgotek
Miasto Lemvig w Jutlandii


Sierpień 2007

Cóż wiele mówić - Dania nas urzekła. Przede wszystkim spokojem i ciszą. Brakiem pośpiechu, gnania przed siebie, nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co. Tym, że wszędzie jest morze i za każdym razem inne - tu wąskie kamieniste plaże, tam brzegi piaszczyste, pełne muszli, innym razem wyrastające z fal białe klify, tysiące meduz lub zalane Morzem Północnym łąki, po których łażą sobie kraby.

Piękne są duńskie domy - wiejskie, kryte grubą strzechą, niektóre kolorowe, inne szachulcowe. Zadbane obejścia, którym uroku dodają niezwykle popularne w Danii krzaki dzikich róż.

I mniej poetycko, ale zdecydowanie bardziej praktycznie - mnóstwo toalet, darmowych, bez babć klozetowych, za to czystych i zadbanych. I przyjazność dzieciom - miejsca do przewijania, piękne i nieraz ogromne place zabaw, połączenie nauki z zabawą, nawet w tak trudnych dla malców miejscach, jak muzeum historii. I uczciwość, rzecz jakby niespotykana w naszym kraju - ludzie zostawiają rowery, torebki, ubrania, reklamówki. Nikt się nie boi, że ktoś ukradnie. I, nikt nie kradnie. Przestrzeganie przepisów - także drogowych - to chyba narodowa cecha Duńczyków.

Spaliśmy na polach kempingowych, ich sieć w Danii jest niezwykle imponująca. Są co kawałek, jedne klimatyczne, kameralne, inne ogromne, z basenami, placami zabaw i szeregiem atrakcji dla młodszych i starszych. Można je znaleźć nad morzem, na wyspach, w głębi lądu i na obrzeżach miast. Na podstawie wyrywkowego sprawdzenia mogę stwierdzić, że są porządne, z dobrym zapleczem sanitarnym, prysznicami, kuchnią, pralką i wieloma innymi sprzętami ułatwiającymi życie na kempingu. Ludzie mili, nie ma głośnej muzyki, grilla zakrapianego piwkiem - cisza i spokój. Nic, tylko odpoczywać.

No i atrakcje. Legoland - raj na ziemi dla dzieci. No dobrze - dla dorosłych też. Aż wierzyć się nie chce, co można zbudować z klocków!

Zamek Egeskov na Fionii - piękna architektura, fantastyczne muzea, a także labirynty żywopłotów, w których naprawdę można się zgubić, mosty wiszące na drzewach, kołyszące się przy każdym kroku, ogród zapachów, rozległy park i wielki plac zabaw dla dzieci.

Muzeum morskie w Esbjergu, a w nim przezabawne foki (w tym jedna machająca łapką, jedna napastliwa i jeden spioch) oraz ośmiornica otwierająca własno-mackowo słoik z krabem podanym na obiad.

Średniowieczne Ribe, wąskie uliczki, niesamowite domy i widok z wieży katedry na rzekę wijąca się aż do samego morza.
I wiele, wiele innych.

Zwiedziliśmy ten piękny kraj nieco wybiórczo i może trochę chaotycznie, ale to z pewnością doskonały pretekst do dalszych powrotów. Na pewno będą.

Donata Olejnik


18.07.2006

Chciałam się podzielić krótko swoimi wrażeniami z pobytu w Danii.
Pierwszy raz trafiliśmy do Danii przypadkiem w roku 2002, właściwie mieliśmy jechać zupełnie gdzie indziej.
Za rekomendację tego kraju niech posłuży fakt, że do tego niedocenianego przez Polaków kraju (no, może teraz trochę się to zmienia) wyjechaliśmy także w następne wakacje, już nie przypadkiem. Tym razem był to wybór świadomy, na wyjazd czekaliśmy cały rok z radością, nadzieją i niecierpliwością. Dwa następne lata musieliśmy ze względów finansowych odpuścić, ale w tym roku jedziemy po raz trzeci. Myślę, że nie ostatni.
Jeździmy całą rodziną, razem z babcią. Jeździmy do znanej w Danii sieci ośrodków wypoczynku rodzinnego, co roku w inne miejsce. Ciągle wracamy natomiast do tych wszystkich pięknych miejsc, które już za pierwszym razem zrobiły na nas wrażenie (Dania jest na tyle małym krajem, że jest to możliwe). Oczywiście Legoland, oczywiście Grenaa, oczywiście i niezbędnie Skagen (nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie, że tak wygląda połączenie dwóch zupełnie przecież z natury odmiennych mórz), Givskud, Randers (chociaż chyba trochę przereklamowane), ale także Mariager (basen ze słoną wodą, coś niespotykanego: woda prawie 36 stopni, ale słona, nikt się nie utopi, a jakie to wrażenie, że podnosisz nogi a tu nagle leżysz na wodzie, no bajer po prostu!) i wiele innych miejsc. A do tego, wspominane już przez innych, czyste toalety i miejsca do przewinięcia dzieci na każdym, nawet malutkim parkingu, czystość, że nie boisz się o dzieci, że gdzieś wdepną czy się ubrudzą, możesz jechać w białych spodniach, w białych dojedziesz do celu, kompletny brak złodziei (przynajmniej miejscowych!) - jedziemy rano leży rower w rowie (dobry) wracamy wieczorem, rower nadal leży. Mnóstwo prospektów i informacji turystycznych we wszystkich "turystycznych" językach, ale także wiele po polsku. Nie ma problemu, żeby gdzieś trafić. Oznaczenia super, do tego życzliwi ludzie. Fajna pogoda, żadnych upałów nie do zniesienia. Powietrze czyste, baseny czyste, morze czyste, wszystko czyste. Chce się wracać. Może dlatego wracamy ciągle. Żeby zobaczyć, że to jednak możliwe! Żeby zatęsknić do takich warunków i żeby wrócić po jakimś czasie znów.

Pozdrawiam
Elżbieta Rochowiak
Kiekrz k. Poznania

P.S.:
.......... Przyszło mi jeszcze do głowy, aby jednak polecić innym turystom, wyjeżdżającym do Danii w takim charakterze jak moja rodzina, naszą bazę noclegową. Ja może dlatego tak wracam, że wiem, jakie będą warunki, że sieć jest dobra i warta polecenia, nie aż tak droga, zwłaszcza w sezonie B lub C. Wiem, że zawsze pomogą w recepcji (znaleźć lekarza, aptekę, pożyczyć żelazko itp), że wyłożą klucze jeśli nie dojedziemy w godzinach ich pracy, załatwią bilety do gdzieś tam itp. Polecam www.danland.dk. Są to domki szeregowe lub bliźniaki (te najnowsze naprawdę o bardzo wysokim standardzie - np. Søndervig Klitten), z pełnym umeblowaniem, często nawet z pralką w domku, z lodówką, zmywarką, TV, często leżakami plażowymi, wyposażoną kuchnią. Trzeba zabrać trochę jedzenia z Polski, trochę się dokupuje, robi się obiady, kiedy się chce, a kiedy nie to gdzieś idzie. Parafrazując: zawsze czysto, zawsze sucho, zawsze pewnie. Naprawdę polecam!


28.03.2004

Będąc w grupie 16-tu, prawie losowo wybranych, studentów Wydziału Mechanicznego Politechniki Ślaskiej do programu wymiany studenckiej, wybraliśmy się w ponad 12-togodzinną podróż samochodem do Danii.
Pierwszą niespodzianką, którą przeżyliśmy była pogoda. Już od przekroczenia granicy niemiecko-duńskiej ( czyli wjechaniu na półwysep Jutlandzki ) poczuliśmy specyficzny klimat, który panuje w Danii. Zważywszy na to, że było to 3-go lutego ( w Polsce używaliśmy zimowych opon, a śnieg był po kolana ) ciepłe podmuchy łagodnego, choć wyczuwalnego wiaterku i wszędobylskie niskie mgły wywarły na chyba wszystkich uczestnikach podróży duże wrażenie. Było to wszakże jedynie 1000 km od domu!
Pierwszy postój, pierwsza niespodzianka - dostęp do toalety na niestrzeżonym parkingu i mały uśmiechnięty człowieczek zbierający śmieci o 5 rano gdzieś na jakimś parkingu na autostradzie - istny szok.
Wszędzie czysto i schludnie, nawet niemieckie sterylne warunki zdawały się być nieestetyczne i brudne.
Do miasta w którym mieliśmy spędzić kolejne 5 miesięcy naszego życia na studiowaniu, imprezowaniu i poznawaniu duńskiej kultury dojechaliśmy wczesnym porankiem. Ciężko było w pierwszym momencie odnaleźć wejście do szkoły - w pewnym stopniu duńska architektura różni się od naszej. W mieście w którym mieszkaliśmy, Horsens, patronem szkoły jest Vitus Bering , a w samym środowisku studenckim panuje atmosfera międzynarodowej wioski. Wioskę tworzą studenci z prawie wszystkich krajów świata, jak również mnóstwo napływowej ludności.Najbardziej widoczni są Chińczycy, Afrykańczycy i Turcy. Mówi się, że co 10-ty Duńczyk nie urodził się w tym kraju. To wiele mówi o otwartości tego społeczeństwa.
Dania jest niemalże dwujęzycznym krajem - równie często jak duński można na ulicy usłyszeć angielski. W telewizji wszystkie filmy są w wersji oryginalnej angielskiej, a jedynie na dole ekranu przewija się duńskie tłumaczenie. To w niebywałym stopniu ułatwia naukę języka angielskiego.
O wiatrakach w Danii nie warto wręcz pisać. Są nudne :), są wszędzie, nie da się ich policzyć i chyba dla Duńczyków są równie oczywiste jak drzewa w lesie.
Życzę Polsce i Polakom, żeby u nas było podobnie.
Na prąd w Danii jest niemalże wszystko. Ale za to to powietrze .... nie dość że ciągle morska bryza, to nie ma kominów i jest po prostu super. Jak u nas w górach.
Ceny w tym kraju są astronomiczne. Chleb w sklepie kosztuje w przeliczeniu na polskie pieniądze 18 złotych i jest gorszy i mniejszy niż w Polsce.
Poza tym wszystkim - jest to kochany kraj. Chciałoby się tam jeszcze wrócić :)
Życzę każdemu by zwiedził go kiedyś w swoim życiu, przejechał się charakterystycznymi rowerkami z pełnymi oponami po Kopenhadze i przejechał się kolejkami w parku Tivoli.
Moim marzeniem jest, by kiedyś wrócić tam jeszce ze swoją żoną i dziećmi i by pokazać im to, co sam przeżyłem w kraju H.C.Andersena.

Gliwice, 28.03.2004
Łukasz Andzel
E-mail: Landzel@poczta.onet.pl


2003

60. Zlot Turystów Kolarzy AIT Dania Svendborg - lipiec 2003


06.09.2002

(Z listu do "Twardowska & Spangshus")
Witam,
Już jesteśmy w domu, po 5-ciodniowym pobycie w Danii byliśmy jeszcze nad polskim morzem.
Rzeczywiście, problemów językowych nie mieliśmy żadnych, wszędzie dało się dogadać po angielsku, a z napisów zaskakująco dużo rozumiałam (znam niemiecki). Ale Pani pomoc językowa się przydała przy zakupie chleba, zresztą bardzo dobrego. Wszędzie było miło i życzliwie, zaskoczyła nas ilość Polaków, w zasadzie wszędzie natykaliśmy się na polskie wycieczki czy rodziny. W ZOO w Givskud dostaliśmy nawet polskojęzyczną ulotkę bez błędów! No i w zasadzie wszystkie atrakcje turystyczne dwuwalutowe.
Zwiedzaliśmy głównie pod kątem synka, więc raczej zwierzaki niż zabytki architektury. Był zachwycony Legolandem, ale także Givskud Zoo i oceanarium w Grenaa (to już my wszyscy). Byliśmy też w Aarhus (głownie skansen) i Randers (lasy deszczowe), jak również zwiedzaliśmy "królewskie" Jelling (tam spaliśmy) - to już megalomania. Podziwialiśmy czystość i uporządkowanie, elektrownie wiatrowe i metody uspokojania ruchu nawet na drogach krajowych. I jeszcze miejsca do przewijania dzieci w każdej toalecie. A poza tym mieliśmy wbrew opinii obiegowej ("W Danii ciągle pada") piekną pogodę, co było miłe i "podkolorowało" nasze wspomnienia.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam
Kasia Jach


Opublikujemy Twoją relację lub damy link do Twojej strony internetowej!

Jeśli odwiedziłeś Danię, i jeśli chcesz podzielić się z innymi wrażeniami z podróży, to napisz do nas. Opublikujemy Twoją relację na tej stronie.
Możemy również dać link do takiej relacji na Twojej własnej strony internetowej.
Zastrzegamy sobie prawo skrócenia tekstu, jednak tylko po uzyskaniu odpowiedniej zgody autora tekstu.

Napisz do: Turysta w Danii.

Jeśli wcześniej odwiedziłeś "Turystę w Danii" i jeśli masz jakieś uwagi co do zalet i wad tej strony, proszę napisz do nas.

Serdeczne pozdrowienia
Twardowska & Spangshus


Powrót do strony głównej


Spangshus

060902 060902